Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Poland

Down Icon

Rak płuca staje się w Polsce niemal epidemią. Eksperci: "Diagnostyka trwa tak długo, że pacjent przestaje być kandydatem do leczenia"

Rak płuca staje się w Polsce niemal epidemią. Eksperci: "Diagnostyka trwa tak długo, że pacjent przestaje być kandydatem do leczenia"
Spis treści

Choć liczba nowych przypadków raka płuca w Polsce od lat utrzymuje się na względnie stabilnym poziomie – między 21 a 23 tysiące rocznie – nie oznacza to dobrej wiadomości. Rak płuca wciąż pozostaje jednym z najczęściej diagnozowanych nowotworów i, co gorsza, najczęściej śmiertelnych. Co szczególnie niepokojące, wzrasta zachorowalność wśród kobiet – na tyle znacząco, że choroba ta przegoniła już raka piersi jako najczęstszy nowotwór u Polek.

Prof. Maciej Krzakowski zwraca uwagę na brutalną rzeczywistość: blisko połowa przypadków rozpoznawana jest dopiero w stadium zaawansowanym, często zbyt późno, by móc skutecznie leczyć.

– Czasami proces diagnostyczny trwa tak długo, że pacjent przestaje być kandydatem do jakiegokolwiek leczenia – przyznaje gorzko.

Palenie tytoniu to wciąż główny czynnik ryzyka. Mimo rosnącej liczby przypadków wśród niepalących, jak przyznają eksperci – to margines. Najlepszą profilaktyką nadal pozostaje rzucenie palenia. Brzmi prosto? Dla wielu – nadal nieosiągalne.

Ale największym dramatem pozostaje ścieżka diagnostyczna. Aleksandra Wilk z organizacji To Się Leczy mówi wprost:

– Czas ma znaczenie. I tego czasu chorzy na raka płuca po prostu nie mają.

Pacjenci wciąż borykają się z podstawowymi barierami: opóźnionymi terminami, brakiem dostępu do badań, niekończącym się oczekiwaniem na opisy tomografii, które po 28 dniach i tak trzeba wykonać ponownie. Efekt? Kiedy trafiają do specjalisty, na innowacyjne terapie jest już za późno.

Prof. Przykucki próbuje tchnąć nieco nadziei.

– Zwiększa się odsetek pacjentów, którzy kwalifikowani są do leczenia operacyjnego – mówi. To efekt lepszej koordynacji i tworzenia prototypowych ośrodków kompetencji – tzw. Lung Cancer Units.

W województwach, gdzie takie rozwiązania już funkcjonują, rośnie wykrywalność wczesnych postaci choroby i odsetek resekcji – zabiegów ratujących życie.

Dr Andrzej Tysarowski, specjalista diagnostyki molekularnej, wskazuje największą barierę: brak zintegrowanej diagnostyki. W dużych ośrodkach można zrobić wszystko „pod jednym dachem”. W mniejszych – materiał krąży tygodniami między jednostkami, a czas ucieka.

– Wystarczyłoby jedno skierowanie na badania histopatologiczne i genetyczne – mówi. – Proste zmiany mogłyby skrócić ścieżkę o tygodnie.

Na szczęście nadchodzą zmiany. Od lipca pojawia się możliwość finansowania niektórych badań genetycznych z krwi (tzw. biopsja płynna). To ogromna szansa – szczególnie dla pacjentów, u których nie da się pobrać materiału tradycyjnie lub jest go zbyt mało. Ale eksperci studzą entuzjazm:

– To dopiero pierwszy krok. Nadal brakuje finansowania zaawansowanej diagnostyki molekularnej na szeroką skalę.

Prof. Dariusz Kowalski prezentuje najbardziej bolesny paradoks. Istnieją już terapie, które dla niektórych pacjentów oznaczają kilkadziesiąt miesięcy życia bez progresji choroby. Problem w tym, że nie są refundowane w Polsce. Przykład? Leczenie dla chorych z mutacją BRAF V600E – 2 proc. pacjentów, którzy wciąż są poza systemem.

– Od 2017 roku terapia jest zarejestrowana w Europie. W Polsce – cisza – mówi profesor.

– Pacjent nie wie, który ośrodek ma uprawnienia do wykonywania odpowiednich badań – dodaje Wilk. – Nie wie, gdzie ma iść, gdzie będzie szybciej, skuteczniej. A czasem te różnice to kwestia życia i śmierci.

Aktualizacja: 26/06/2025 06:30

politykazdrowotna

politykazdrowotna

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow